Cześć dziewczyny!
Przychodzę dzisiaj do Was z recenzją szminki, którą poleciła mi jedna z czytelniczek. Będzie to „Color Whisper” od Maybelline. Wcześniej jakoś nie zwracałam uwagi na tą pomadkę, ale skoro rekomendujecie ją, to grzechem by było nie spróbować.
Szminkę bez problemu znalazłam w drogerii i nawet była w promocji. Zapłaciłam za nią 18 zł. Spodobało mi się, że można wybierać z tylu kolorów. Z tego co widziałam było ich 12. Jako, że w swojej kolekcji mam mocne odcienie, to tym razem postanowiłam dokupić coś delikatnego i wybrałam nr 130 Pink Possibilities. Powiem Wam, że to był strzał w dziesiątkę. Kolor zostawia na moich ustach tylko delikatną poświatę. Podoba mi się też delikatny połysk, który na szczęście nie przypomina błyszczyka.
Na początku obawiałam się trochę o wytrzymałość sztyftu, który wydawał mi się za cienki. Obchodziłam się z nim jak z jajkiem, ale w końcu postanowiłam sprawdzić jego twardość i nic się nie stało . Moje obawy się w żaden sposób nie sprawdziły. Jeśli będziecie miały okazję, to zwróćcie uwagę na konsystencję pomadki. Jest delikatna, ale zarazem przypomina żel. Po posmarowaniu, aż czuć poślizg.
„Color Whisper” jak zapewnia producent ma głęboko nawilżać usta. Niestety ja tego nie zauważyłam. Co prawda też nie wysuszał, ale jednak zwilżenie by się przydało. Może wtedy kosmetyk by był bardziej trwały, bo w ciągu dnia musiałam go poprawiać trzy razy! To naprawdę kiepski wynik. Przy moim odcieniu to nie było tak widoczne, ale nie wiem czy przy czerwieni by nie pozostawiał prześwitów.
Ogólną ocenę daję 4/6. Dwa punkty odejmuję za brak obiecywanego nawilżenia i krótką trwałość. Ale to dosyć przyzwoita szminka. Jeśli znajdziecie ją na promocji, to zachęcam Was do jej wypróbowania.
Buziaki
Dodaj komentarz